Na jednym z utrzymywanych przez nas obiektów stwierdziliśmy, że nie widzimy w systemie nadzoru jednego z falowników. Pojechaliśmy na obiekt i zobaczyliśmy, że jedno z urządzeń postanowiło się nieco rozerwać, niestety dosłownie.

Na miejscu stwierdziliśmy to co widać na fotografiach. Ciężka metalowa pokrywa stanowiąca część obudowy falownika PRO-33.0-TL produkcji firmy ABB została wyrwana z urządzenia z taką siłą, że uderzyła o znajdujący się naprzeciwko, oddalony o 8 metrów rząd paneli. Obudowa była skręcona śrubami 4 mm². Nie trzeba zbyt wielkiej wyobraźni i wiedzy technicznej żeby dojść do wniosku, że aby w jednej chwili zerwać konstrukcyjne elementy mocujące oraz kilka śrub i wyrzucić ciężką metalową pokrywę na ponad 8 metrów, siła która to spowodowała miała energię wybuchu. Od tamtego czasu do falowników ABB PRO-33.0-TL podchodzimy wyłącznie z boku.

Producent w wyniku naszej interwencji wymienił we wszystkich falownikach kondensatory, jak twierdzi na rozwiązanie typu heavy-duty. Twierdzi, że jego zdaniem to rozwiązuje problem. Naszym zdaniem nie rozwiązuje to problemu, ponieważ problemem nie jest to, że coś się spaliło wewnątrz falownika, bo to zawsze może zdarzyć. Nawet wśród najlepszej jakości, wyselekcjonowanych komponentów elektronicznych może trafić się element o niższej jakości.  W każdym falowniku są dziesiątki komponentów, które w taki czy inny sposób mogą ulec uszkodzeniu.

Problemem jest to w jaki sposób zachowała się obudowa falownika, która w przypadku gwałtownego wzrostu ciśnienia wewnątrz urządzenia nie powinna ulec rozerwaniu, tylko kontrolowanemu rozszczelnieniu. Naszym zdaniem falowniki są obarczone wadą konstrukcyjną, stanowiącą zagrożenie dla personelu obsługującego elektrownię. Pozostajemy w sporze z producentem (w tej chwili z firmą serwisującą falowniki ABB w imieniu producenta), w zakresie sposobu wyeliminowania zagrożenia.